wtorek, 20 marca 2012
Bourgogne
Właściwie chciałam już kończyć przygodę z Burgundią, ale jeszcze jedna ciekawostka przyszła mi do głowy. Przed laty, kiedy jeszcze nie sprowadzano ślimaków z Polski, to właśnie Burgudnia była z nich znana. Do dziś są one specjalnością tego regionu.
Najbardziej orginalny sposób przyrządzenia tego smakołyku z jakim się tam spotkałam, to były ślimaki w pokrzywach:), ale nie one najbardziej utkwiły mi w pamięci, tylko jeden z takich winniczków, który chyba po to, żeby obronić się przed talerzem, zawędrował na przydrożny krzyż. ;))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
brawa dla twórcy przydrożnego krzyża.
OdpowiedzUsuńcóż na fantazja!
:)
przydrożne krzyże...
ehhh wzruszają mnie zawsze, bo przypominają mi o tym, że człowiek jest taki mały i nieporadny wobec ogromu świata.
i by się w nim nie zgubić przy drogach i na ich rozstajach stawia krzyże...
Uwielbiam takie zdjęcia - zwłaszcza w tonacji czarno-białej... Bardzo wymowne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To jest genialne! Jak pięknie ktoś upamiętnił ślimaczka.
OdpowiedzUsuń