Piękna siostra i ciasto!!
Jak pewnie się domyślacie, byłam "wyjechana" przez kilka dni i kiedy wczoraj weszłam do domu, to na stole zastałam tartę mirabelkową, którą zostawiła mi na powitanie piękna siostra (belle soeur) czyli szwagierka, która pod naszą nieobecność opiekowała się zwierzyną.
Oczywiście widzidziałam już dziesiątki takich tart, ale za każdym razem wpadam w zachwyt nad tym dziełam sztuki. Mirabelki stoją równo jak ołowiane żołnierzyki, a ja przypominam sobie wtedy, że Edith, bo tak ma na imię moja szwagierka, wie ile mirabelek czy węgierek potrzebuje na odpowiednią blaszkę i zamraża dokładnie takie porcje wypestkowanych owoców.
W takich chwilach czuję się trochę jak ten czosnek wśród pieczątek z mojej serii zdjęć z warzywami i jednocześnie zupełnie mechanicznie, swoim zwyczajem, odrywam koniuszek z misternej mirabelkowej układanki.
Nobody's Perfect ;))