miałam kiedyś sen...
Poczciwy pan Seguin, niezdolny pojąć charakteru swoich bydlątek, martwił się, aż w końcu sobie powiedział:
– Skończyło się. Kozom się u mnie nudzi… Nie przychowam ni jednej.
Nie poddał się mimo to zniechęceniu i postradawszy sześć kóz w jeden i ten sam sposób, kupił siódmą; tylko że tym razem postarał się o całkiem młodą, aby się łatwiej mogła przyzwyczaić do pozostania u niego
" w jeden i ten sam sposób ..." skóra mi zdrętwiała. Panie Seguin, jeżeli nie ma pan obszernych pastwisk, po których mogłyby wędrować, mając serca wędrowców, niech je pan bierze na długie spacery. Będą za panem szły, jak idzie się za pasterzem i będą pana kochały za dar wolności.
OdpowiedzUsuńnie znam specjanie kóz, wiem że mają ciekwskie łebki i bardzo hipnotyzujące spojrzenie! Nie wiedziałam, że tak kochają wolność. Nie martw się proszę o te kózki, mam wrażenie, że nie było im tm źle :)
UsuńKozie życie...
OdpowiedzUsuńotóż to :)
Usuńuwielbiam Twoje dyskusje ze światła
OdpowiedzUsuńtu zagrałaś na świetle jak na cymbałkach
..., a cymbalistów było wielu :)
Usuń