czwartek, 30 lipca 2015


miałam kiedyś sen...




Po­czci­wy pan Se­gu­in, nie­zdol­ny po­jąć cha­rak­te­ru swo­ich by­dlą­tek, mar­twił się, aż w koń­cu so­bie po­wie­dział:
– Skoń­czy­ło się. Ko­zom się u mnie nu­dzi… Nie przy­cho­wam ni jed­nej.
Nie pod­dał się mimo to znie­chę­ce­niu i po­stra­daw­szy sześć kóz w je­den i ten sam spo­sób, ku­pił siód­mą; tyl­ko że tym ra­zem po­sta­rał się o cał­kiem mło­dą, aby się ła­twiej mo­gła przy­zwy­cza­ić do po­zo­sta­nia u nie­go

6 komentarzy:

  1. " w jeden i ten sam sposób ..." skóra mi zdrętwiała. Panie Seguin, jeżeli nie ma pan obszernych pastwisk, po których mogłyby wędrować, mając serca wędrowców, niech je pan bierze na długie spacery. Będą za panem szły, jak idzie się za pasterzem i będą pana kochały za dar wolności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie znam specjanie kóz, wiem że mają ciekwskie łebki i bardzo hipnotyzujące spojrzenie! Nie wiedziałam, że tak kochają wolność. Nie martw się proszę o te kózki, mam wrażenie, że nie było im tm źle :)

      Usuń
  2. uwielbiam Twoje dyskusje ze światła
    tu zagrałaś na świetle jak na cymbałkach

    OdpowiedzUsuń