przypadkowe spotkania
Dziś będzie czysto reportersko, a właściwie to lekko plotkarsko, ale muszę się z Wami tym podzielić.
Wiedziałam, że coś takiego istnieje, ale kiedy maszerując po lesie zobaczyliśmy naprzeciwko nagiego chłopaka z plecakiem, to nie chciała uwierzyc moim oczom i byłam przekonana, że pewnie ma krótkie spodenki w kolorze beżowym, ale nie, miał na sobie tylko buty i plecak. Nie chciałam się zbytnio przyglądać, bo pomyślałam, że i tak musi przejść koło nas za chwilę ;)), ale gdy podniosłam wzrok mężczyzna znikł jak sen złoty. Okazało się, że skręcił w inną ścieżkę.
Jakiś czas potem następny pan w negliżu, który w przeciwieństwie do pierwszego nie ruszał się, więc spokojnie mogłam mu zrobić zdjęcie.
Długo potem jeszcze zastanawałam się, co go skłania do takiego zachowania. Raczej nie szokowanie, bo ten mógł przez cały dzień nikogo nie spotkać w tych dzikich odstępach.
No cóż ....
zdaje się, że chodzi o pewien rodzaj powrotu/nieskrępowania/wolności (?) gdybym miała w sobie więcej odwagi i dystansu, pewnie też chodziłabym nago po lesie!
OdpowiedzUsuńTen drugi jakoś ma lepszą rzeźbę mięśni.
OdpowiedzUsuńHm... Kiedyś spotkałam dwóch nagich panów w centrum Bareclony, ale oni za 5 euro pozowali do zdjęć
OdpowiedzUsuńjeden miał wytatuowane spodenki, co nie zmienia faktu, że był bez
Może było mu gorąco ;)
OdpowiedzUsuńNic co ludzkie nie jest nam obce...można by rzec. Ale ja jakoś nie mam potrzeby pozbywac się odzienia, aby czuc się wyzwoloną i czuc bliższą więź z naturą :D
OdpowiedzUsuńhaha! Uśmiałam się! Ubranie zbędne, ale plecak jest :)
OdpowiedzUsuńto naturalnie był naturalista na łonie natury :)
OdpowiedzUsuń