wtorek, 22 września 2015


Compostelle






       Zmierzamy w kierunku południowo-zachodnim jak ptaki odlatujące na zimę.
Wieś nazwana imieniem kolejnego świętego, Zatrzymujemy się, żeby chwilę odpocząć i posilić się przy  małym kościółku ocienionym drzewami.

      Nagle, dwony ogłaszają czyjąś smierć długim i jękliwym biciem. Może ktoś właśnie opłakuje swego bliskiego, a może nie ma już nikogo, żeby go opłakiwać, a sąsiedzi kiwają głowami i mówią: "95 lat to piękny wiek".

        Jemy kanapkę z szynką i myślimy o zmarłym, którego nie znaliśmy.
Każdy dzień naznaczony jest czyimiś obecnościami i nieobecnościami.
Niedawno poznani ludzie, którzy poszli szybciej, dalej, zostawiają na stole kartkę, że byli, że poszli, że spotkali tego a tego.
Czyjaś ręka układa strzałkę z suchych patyków, bo skręt jest ledwie widoczny.

czwartek, 17 września 2015


Compostelle 
Spotkania





To moja przystan na dzisiaj,
Odrobinę Polski, tej przez bardzo duże P
spotkane gdzieś na zachodzie.
Gospodarz, Polak z pochodzenia, więc dziś wieczorem w programie pisanie listu do naszej ojczyzny. Dziwne są dzieje ludzkie i drogi, bo też dziś spotkamy, po raz ostatni na camino, koleżankę poznana w drodze, a przecież już kilka dni temu pożegnaliśmy się na dobre. Piękny dzień.

niedziela, 13 września 2015

Compostelle
 w krainie orzechów, kaczek i trufli.







Fasady mijanych domów sa jak twarze spotykanych osób.
Każdy dzień to zbiór twarzy, które przypominam sobie przed snem jak zadane lekcje. Dwie białe staruszeczki gołąbeczki z nareczem bielizny zajętej ze sznurka. Każda chce szybko opowiedzieć swoje ponad osiemdziesiecio-letnie życie, że mąż zmarł przed trzema laty, że syn daleko. Chciałyby nas zaprosić na kawę, tak bardzo ciekawe obcych ludzi.
Innym razem, rozmowa w rytmie naszych kroków,  ostrożnie, powoli, unikamy nachalnych pytań. Przejścia życiowe, choroby, to czasem dodatkowy bagaż obok plecaka. 

środa, 9 września 2015

Compostelle
krzyże i figurka w kusej sukience




Myśli, które miały zostać  poukładane, wywiewa wiatr z zachodu,
czas na podziwianie przyrody przeznaczam  na śpiewanie piosenki o słoiku smalcu postawionym na stole, po holendersku oraz Panie Janie w trzech językach na raz.
Zrywamy po drodze dojrzałe soczyste brzoskwinie, ale tylko te, które wysuwają się poza plotki i tylko w rozsądnych ilościach, bo to podobno dozwolone.



niedziela, 6 września 2015

COMPOSTELLE

Już po raz trzeci będę maszerowac drogą w kierunku Compostelli.Zaczynamy w Limoges i mamy zamiar przejść około 250 km. Tym razem chciałabym się z Wami podzielić drobnymi migawkami. Pozwolę życiu reagować najbliższe posty.

Dziś pierwszy dzień, dotarliśmy do miejsca, gdzie zakończyliśmy wędrówkę w zeszłym roku, czyli u sióstr Franciszkanek, kilka metrów od katedry w Limoges.

Pokój z widokiem... 

środa, 2 września 2015